Parzenie na świat wyłącznie przez pryzmat tego, co złego spotkało nas w życiu nazywam patrzeniem przez „okulary krzywdy”. Jeśli myślisz, że alternatywą jest fałszywa wesołość i „różowe okulary” – wcale nie masz racji. Dobre dla nas jest rzeźwe ocenianie sytuacji, bo tylko życie w prawdzie jest naturalnym stanem, który nas nie uwiera.
Dużo łatwiej jednak przychodzi nam skakanie po biegunach – od euforii do rozpaczy. Żaden z tych stanów nie jest jednak dla nas dobry. W wideo pokazuję tę część, w której ciemne barwy przesłaniają nam radość w życiu, bo zdecydowanie częściej obserwuję osoby, które nie cieszą się z niczego, niż te, które fałszywie pozytywnie postrzegają rzeczywistość:
Witam : ) trafnie zatytułowałaś filmik. Ja mam wrażenie, że od dawna nosze okulary krzywdy. I nie łatwo mi zmienić je na inne. Zwłaszcza gdy od 1 września wróciłam do pracy. I mogę sobie przyrzekać wieczorem, ze już będę patrzeć inaczej, lepiej, pozytywniej ale gdy rano wchodzę w atmosferę pracy( jakbym wchodziła do innej energii) i czuję to wszystko. To po prostu uginam się. Dziękuję.
Wow to co piszesz jest mi znajome.